Cokolwiek się sądzi o jego projektach ("architektura organiczna"), to jednak trzeba przyznać, że odcisnął on piętno na wyrazie węgierskiej architektury współczesnej. Równie silne, jak Kuryłowicz na polskiej, ale niejako... w drugą stronę.
Niestety, nic mi nie wiadomo o jakiejkolwiek realizacji w Debreczynie (którą mógłbym sfotografować i Wam pokazać). Jest tylko jeden kościółek "á la Makovecz", ale to chyba nie jego dzieło, a jakiegoś naśladowcy:
H_Piotr.
Hmm - odcisnął piętno w drugą stronę? To musi być ciekawe zjawisko! BTW, ten kościółek z blokami w tle to wypisz-wymaluj jak na naszych osiedlach - no może u nas mniej zieleni.
OdpowiedzUsuńZostawił wypukły ślad ;)
OdpowiedzUsuńBloki są niemal identyczne, jak u nas. Za to kościoły mniejsze, a częściej. Ale u nas to wina PRL-u. Na Węgrzech w czasach "gulaszowego" komunizmu albo nie robili żadnych problemów z wydaniem pozwolenia na budowę kościoła, albo nie pozawalali w ogóle - tak czy owak tu są nieduże kościoły gęściej rozstawione, a nie takie z rzadka stojące molochy, jak u nas.
pamiętam, że byłem zachwycony, gdy poznałem ten nurt. dziś, trąci dziewięćdziesiątyzmem (jak na Polskę, bo tam był i wcześniej) ;-)
OdpowiedzUsuńaha, nie wydaje mi się, żeby Kuryłowicz odcisnął piętno. zostawił tylko ileśtam budynków, których stylu nie odróżnisz od produkcji innych pracowni. krótko mówiąc - nie jest ojcem chrzestnym jakiegoś NURTU w architekturze. nieprawdaż.