piątek, 20 sierpnia 2010

ZGORZELEC - DOM KULTURY - XXXIV AKCJA GTWB "W DRODZE, CZYLI GDZIEŚ MIĘDZY WARSZAWĄ, A..."

Na przełomie lipca i sierpnia biezącego roku odbyłem fantastyczną podróz po Dolnym Śląsku + kawałki Czeskiej Republiki + kawałki Niemiec.

Oto, co znalazłem w Zgorzelcu:
Jest to Zgorzelecki Dom Kultury.
Zaprojektował go Hugo Behr w...
... w 1898 roku! Tak, ponad 50 lat przed budową Pałacu Kultury i Nauki im. J. Stalina oraz ponad 30 lat przed zapoczątkowaniem stylu zwanego realizmem socjalistycvznym w ZSRR.
Prawda, ze podobny?
W detalach niemal identyczny.
Budynek będący pierwotnie Górnołuzycką Halą Chwały został otwarty w roku 1904.

Oczywiście nie ejst on identyczny w kazdym calu z oscrealizmem. Jedynie ja wyłuskałem kadry, które mają przypominac późniejszy o 50 lat styl.

Ale jednak... było z czego wybierać, przyznacie?
Dla mnie było wielkim zaskoczeniem, ze komunistyczne państwa czerpały az tak wiele z kajzerowskich Niemiec.
Ten wpis jest niejako wpisem akcyjnym XXXIV Akcji Grupy Trzymającej Warszawskie Blogi pod tytułem "W drodze, czyli gdzieś między Warszawą, a..." - byłem w drodze między Görlitz, a Warszawą.
H_Piotr.

10 komentarzy:

  1. Faktycznie, wyłuskałeś prawdziwie socrealistyczne elementy!

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda, niesamowite jak wiele z tego co nazywamy socrealizmem, korzenie ma zupełnie gdzie indziej niż by można się spodziewać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. mazeł tow!
    liczę na wiele równie ciekawych wpisów o rzeczach dostrzeżonych Twym wnikliwym okiem i obiektywem.

    a propos prywaty - dziś piątek, a więc nowy wfot i na moim martwym blogu, zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie było mnie tam jeszcze, a przecież nie mam tak daleko jak Ty;(
    trzeba nadrobić, czuję się zachęcona;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A niedawno przejeżdżałem, a nie wiedziałem. Faktycznie, patrząc na ten wpis na 'zagadkach' wyglądało "prawie jak" nasz Pekinczyk...

    OdpowiedzUsuń
  6. Rubeus - Dzięki, też byłem pod wrażeniem, jak to ujrzałem.

    MojaWarszawa - To chyba raczej wilhelmorealizm ;)

    Lavinka - No nie?

    Er - Liczę na to, że mi sie będzie chciało tak, jak mi się nie chce... A propos - jakie to miasto w Twoim blogu?

    Ikroopka - Jedź i do Zgorzelca i do Görlitz. Bardzo ładne miasto, no może trochę teraz gorzej po powodzi. Ja byłem około tydzień przed powodzią.

    Stolica i okolica - Zajrzałem tam tylko dlatego, że na moim planie Zgorzelca/Görlitz był na okładce :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hrabio, bo to jedyny w miarę wyglądający fragment polskiej strony miasta. Reszta to mniejszy lub większy dramat.

    OdpowiedzUsuń
  8. Znalazłem tam jeszcze socrealistyczny blok ze sgrafittem i świetny modernistyczny blok z lat 30-tych. Oba wkrótce zagoszczą na łamach "wynurzeń".

    OdpowiedzUsuń
  9. Aż się rozpiszę.

    Zgorzelec to – obok Bystrzycy Kłodzkiej i Kowar – najbrzydsze miasto na świecie. Co więcej, o ile Bystrzyca i Kowary mają jakąś namiastkę starówki, Zgorzelec nie ma nic. Nie jest to wprawdzie winą miasta, że w 1945 od Gorlitz odłączono najbrzydszą i najbardziej zaniedbaną część, i wręczono Polsce (to tak, jakby od Warszawy odłączyć prawobrzeżną część i dać komuś w prezencie). Ale tak się stało i efekt jest dramatyczny.



    W Zgorzelcu dość interesującą kwestią jest komunikacja miejska. Samo miasto takowej nie posiada – jest jedna linia miejska, nr 50 (tak jakby było 49 innych), obsługiwana przez PKS. W miejsca inne, niż leżące na jej trasie, należy się dostać własnym transportem. Nie ma co liczyć na dowiezienie do dworca kolejowego – w Zgorzelcu dworce są dwa, ale autobus nie dojeżdża do żadnego z nich, mimo że przed dworcem „Zgorzelec miasto” jest duża pętla. Zasadniczo komunikację miejską stanowią taksówki, które cudem zjawiają się spod ziemi, gdy tylko są potrzebne – najwyraźniej komuś bardzo zależy, by zgorzeleccy taksówkarze nie pozostali bezrobotni.



    Podczas korzystania z autobusów PKS w Zgorzelcu nie należy zbytnio przywiązywać do wywieszonego rozkładu, ponieważ mocno rozbiega się on ze stanem faktycznym. Tabor autobusowy pamięta wczesnego Gomułkę i maniery kierowców także.


    Dworce kolejowe są dwa. Jeden nazywa się „Zgorzelec” a drugi „Zgorzelec miasto”, przy czym żaden nie leży w centrum.Dworzec „Zgorzelec” miejscowi nazywają „Zgorzelec Ujazd” ale o tym trzeba się dowiedzieć przypadkiem, na przykład wysiadając nie na tej stacji co trzeba. Dworzec z zewnątrz jest odnowiony, ale w środku wygląda jak klasyka PRL. Do dworca prowadzi wąziutka dróżka, więc nie może do niego dojeżdżać autobus, bo nie zawróciłby na placyku przed budynkiem. Za to przed każdym pociągiem pojawiają się taksówki.

    Dworzec „Zgorzelec miasto” jest dworcem tylko połowicznym. Perony ma odnowione unijnie (i już zdewastowane przez miejscową młodzież), natomiast budynek jest zamknięty a kasę biletową stanowi postawiony obok barak, jak buda z zapiekankami, oczywiście czynny tylko w niektórych godzinach.

    OdpowiedzUsuń