Najpierw jedziemy autobusem miejskim ze Śródmieścia na kraniec miasta, następnie niecały kilometr przez las idziemy na piechotę, aż z parkingu zabiera naszą grupkę szczęśliwców poniemiecka marszrutka. Jedziemy przez las... i jedziemy... i jedziemy... Droga się wije, mijamy jakieś opustoszałe baraki, aż dojeżdżamy do budynku, u którego wejścia wita nas przewodnik po tym dziwnym terenie.
Dzisiejszy wpis sponsorują literki DAG.
Styl architektoniczny jaki nam dziś towarzyszy to wojenne Art Déco i wojenny funkcjonalizm.
Znajdujemy się w podbydgoskim lesie, w którym w czasie II Wojny Światowej Niemcy uruchomili fabrykę materiałów wybuchowych DAG. Firma została założona (długo przed II WŚ) przez Alfreda Nobla - wynalazcę dynamitu. Wchodzimy do tunelu:
Po długim krążeniu podziemnymi korytarzami dochodzimy do sali poświęconej przedwojennej historii firmy. "A może to miejsce czeka właśnie na Ciebie"?
Kolejne pomieszczenia to dawne sale fabryczne nitrogliceryny.To jest właśnie wzmiankowany wyżej funkcjonalizm wojenny.
Kształt architektoniczny w najdrobniejszym detalu jest dostosowany do funkcji. A funkcją było produkowania wnętrza do niemieckich pocisków - tych dużych i małych.
Ważne było też możliwie szybkie doprowadzenie wnętrza do stanu używalności po ewentualnym wybuchu przy pracy. Załoga zginęłaby - wymieniono by ją na nową. Ważne, aby linia produkcyjna wznowiła działalność jak najszybciej.
Dalsza część ekspozycji. Dotyczy wojny w ogóle.
Bardzo dobrze zobrazowana skala przemocy XX wieku.
O dziwo, niedaleko za obiema Wojnami Światowymi plasują się wojny Dżyngis-Chana. Swoją drogą, jak obliczono liczbę ofiar sprzed 800 lat?
Zawsze znajdzie się jakiś warszawizm:
Jest też wystawa dotycząca broni z różnych lat. To była moim zdaniem najsłabsza część zwiedzania. Może nie tyle najsłabsza, co od czapy:
No, ale po wyjrzeniu przez okno okazuje się, że jesteśmy całkiem wysoko ponad terenem. To dzięki zróżnicowaniu terenu:
Po wyjściu z budynku, przed wejściem do kolejnego tunelu:
Tak, po tych schodach musieliśmy wejść:
Widok przez okno z kolejnej betonowej budowli:
"Byłyby tu niezłe lofty"
Wchodzimy do kolejnego budynku z ostatnią częścią wystawy - o powojennych losach tego terenu - czyli obecnych zakładach Zachem:
Nieco radzieckiej propagandy. Ciekawe, że ci (prawdopodobnie) białoruscy chłopi wyglądają wypisz-wymaluj jak Bolesław Chrobry:
Po wyjściu z budynku ostatni rzut oka wstecz. Tameśmy byli:
Rampa załadunkowo-rozładunkowa:
Koniec zwiedzania. Wsiadamy do busika, który zawiezie nas z powrotem do cywilizacji.
Wystawa jest dużo większa i bardzo ciekawa - nie chciałem zdradzać zdjęciami reszty :) Wizytę w Exploseum polecam każdemu, kto interesuje się historią (szczególnie wojenną) i/lub bronią i/lub architekturą (szczególnie lat 30-tych) i/lub Bydgoszczą. Warto nawet zrobić oddzielną wycieczkę, nawet przy okazji wizyty w Toruniu!
Plusy:
- grupy są max. 20-osobowe, więc nie ma tłumów jak w CN Kopernik.
- ma się poczucie bycia poza światem rzeczywistym.
Minusy:
- marszrutnoje taksi to marszrutnoje taksi - osoby wyższe od przeciętnej, o ile nie uda im się usiąść, jadą dziesięć minut ze zgiętymi karkami.
- mało mi!
H_Piotr.
PS. Kredko - dzięki za zorganizowanie biletów w ostatniej chwili :)
Bardzo fajny industrial. I to jest "Bydgoszcz nieznana" ;)
OdpowiedzUsuńAleż proszę :)
OdpowiedzUsuńPolecam wyprawę do Exploseum również tym osobom, które chciałyby zobaczyć piękny, bajkowy, dziki las! Cały ogromny teren Zachemu jest ogrodzony i pilnowany (są tam stare pociski, odpady chemiczne i niewybuchy), więc roślinki rosły bez przeszkód wiele wiele lat.
I z informacji technicznych: trzeba zadzwonić odpowiednio wcześniej, aby umówić się na zwiedzanie. Odradzam wizytę osobom, które mają problemy z chodzeniem po schodach.
Miodzio! A da się tam dojechać własnym sumptem? Oczywiście zakładając, że "wie się co się ma", jak mówi pradawna reklama.
OdpowiedzUsuńDa się dojechać tylko do parkingu, z którego ludzi zabiera busik. Dalej jest, jak już wspomniałam, zamknięty teren Zachemu. Oczywiście okoliczni mieszkańcy wiedzą, że to właśnie w tym lesie rosną największe grzyby w niezliczonej ilości :) ale oficjalnie nie ma tam ani wstępu ani tym bardziej wiazdu.
OdpowiedzUsuńBusik jest wliczony w cenę biletu.
Dzięki Kredko! Zapisujemy sobie do odwiedzenia w przyszłym sezonie :)
OdpowiedzUsuń